Hej :) Zgodnie z obietnicą spieszę do Was z ostatnim koreańskim postem. Opowiem Wam dzisiaj, jak to się stało, że się tam znaleźliśmy i czy było warto wybrać ten kierunek podróży.
Egzotyczne wakacje zaczęliśmy planować już w lutym, ale nie mieliśmy sprecyzowanego kierunku. Zdaliśmy się na najciekawsze oferty lotnicze. Zanim wybór padł na Japonię, już jedną nogą byliśmy w Brazylii :) codziennie przeglądałam strony z tanimi lotami, aż w końcu pojawiła się promocja na lot do Tokio.
My kupowaliśmy bilety przez skyscanner, który polecam.
Z Japonii do Korei loty są dużo tańsze, niż z Europy, więc postanowiliśmy skorzystać z tego, że jesteśmy już tak blisko i kupiliśmy przelot do Seulu (loty Osaka - Seul i Seul - Tokio), który był dla nas najkorzystniejszy.
Padło na linie lotnicze Peach, które na tej trasie są najpopularniejsze. Bilety wyglądały tak:

Kiedy mieliśmy już bilety na wszystkie loty ( Warszawa - Frankfurt - Tokio, Osaka - Seul, Seul - Tokio - Paryż - Warszawa) to mogliśmy planować zwiedzanie.
Zaczęłam czytać blogi, przewodniki, oglądałam kanał youtube Gonciarza z Japonii i powolutku klarował się plan, co chcemy zobaczyć.

Pierwsze szkice naszego planu:

Mamy bilety, mamy zarys zwiedzania to teraz czas na ... długie poszukiwania noclegów :)
W tym najbardziej pomógł booking. Rezerwacje wyglądają tak:

Kilka rezerwacji zmieniliśmy, bo pojawiły się bardziej korzystne. Trzeba zawsze doczytać, czy dokonując rezerwacji, możecie ją jeszcze zmienić lub zrezygnować.
Kolejnym etapem planowania był zakup Japan Rail Passów, by oszczędzić na komunikacji podróżując po Japonii. Ważne - trzeba je kupić w Polsce (lub gdziekolwiek jesteście, byle nie w samej Japonii), bo na miejscu jest to już niemożliwe. Czekaliśmy na nie około dwóch tygodni.
Potem było studiowanie mapek, notatki co gdzie za ile itp :)

Czym najlepiej dostać się z lotniska do centrum i gdzie się kupuje bilety.

Pogodę sprawdzałam już na etapie szukania biletów lotniczych, ale i tak najważniejszym czynnikiem decydującym o terminie wiosennym była kwitnąca wiśnia :)

Wymiana walut - z japońskimi jenami nie było problemu, ale koreańskie wony trzeba było zamawiać. Wymieniliśmy niewiele, bo w Japonii był korzystniejszy kurs niż w Polsce, ale chcieliśmy mieć jakieś na sam początek po wylądowaniu.
Na miejscu zawsze szukaliśmy mapek metra. Google Maps też był bardzo pomocny :)
Tak wyglądało planowanie :)

A czy było warto jechać akurat tam?
Oczywiście!!! :)
Azja jest bardzo różnorodna, byłam wcześniej w kilku azjatyckich państwach i moje wrażenia z tego regionu świata były inne niż teraz. Ta Azja, którą poznałam przed tym wyjazdem była bardzo biedna, choć pogodna i upalna. Trzeba było też być uważniejszym, nie zostawiłabym np. w Kambodży torby podróżnej u miłej pani z jakiegoś sklepiku, co nam się zdarzyło w Fudżi.
Japonia z Koreą nie różnią się od siebie tak bardzo, w obu tych miejscach jest super nowocześnie. Podobnie czułam się jeszcze w Szanghaju, ale reszta Chin już była bardziej tradycyjna. Uwielbiam podróżować właśnie dlatego, że mogę poznawać tę różnorodność. W poście podsumowującym Japonię (tutaj) opisałam moje wrażenia z wyjazdu.
W Korei czułam się swobodniej niż w Japonii, ludzie ubierali się i zachowywali bardziej hm europejsko :) nie rzucaliśmy się tu tak w oczy, przynajmniej tak się czułam, że nikt za bardzo nie zwracał na nas uwagi. Samochody też wróciły rozmiarowo do znanych nam norm, mieszkańcy nie silili się specjalnie na uprzejmość wobec cudzoziemców, zachowywali się całkiem zwyczajnie, co zupełnie mi nie przeszkadzało. Można pozazdrościć im nowoczesnej komunikacji, bo podróżowanie tak rozbudowanym metrem jest naprawdę wygodne.
Gdybyście chcieli dowiedzieć się jakichś szczegółów, np. noclegowych, lotniczych itp to piszcie śmiało :)
A teraz jeszcze parę zdjęć z Seulu, miłego oglądania :*
Buziaki :)
