Hej :) Dzisiaj przygotowałam dla Was wpis troszkę nietypowy. Będzie to mix ciekawostek z całego wyjazdu - rzeczy, które mnie zdziwiły czy zachwyciły, w każdym razie były warte zapamiętania lub po prostu inne od tych, które dotąd znałam.

Nowoczesność dużych miast nie była dla mnie wielkim zaskoczeniem, spodziewałam się tego (choć kiedy zobaczyłam kolejkę Yurikamome na wyspę Odaibę to faktycznie na moment mnie zamurowało :) - zobaczcie tutaj).
Niesamowite było to, jak bardzo uporządkowane i schematyczne mają życie mieszkańcy. W godzinach pracy metro wygląda troszkę jak skupisko klonów ;) Mężczyźni w przeważającej większości chodzą do pracy w garniturach, wśród kobiet królowały beżowe trencze.
Bardzo odczuwa się też hierarchiczność - jeśli nie ma przełożonego to podwładny (w dowolnej pracy, czy to na stacji kolejowej, lotnisku czy kawiarni) sam nie podejmie decyzji dotyczącej choćby najdrobniejszego odejścia od normy - np. podania samego wrzątku, jeśli w karcie jest tylko kawa lub herbata - autentyk z Fudżi :) albo pozwolenia na zostawienie bagażu na godzinę w punkcie informacji - nie mieścił się do przechowalni - ""sori sori" nie da się". Wszystko poukładane od A do B i żadnych wyjątków.
Japończycy są za to bardzo dobrze wychowani. Przez cały wyjazd nawet raz nie usłyszeliśmy żadnych zaczepek, krzyków, czy przepychanek – pełna kultura. Wręcz przeciwnie - są bardzo chętni do pomocy i mimo, że nie znają angielskiego (w zatrważającej większości) zawsze się zatrzymają i chociaż spróbują wytłumaczyć drogę.
W miejscach publicznych nie rozmawia się przez telefon, żeby nie przeszkadzać innym - czasem w ogóle się nie rozmawia i w autobusie jest kompletna cisza - nawet nam się udzielało i do siebie szeptaliśmy.
Kolejki. Ludzie ustawiają się zawsze grzecznie i w miejscach do tego przeznaczonych. Żadnego wyprzedzania. Czasami aż korciło, żeby troszkę "przycwaniakować" :P bo pewnie i tak nikt nie zwróciłby nam uwagi, ale co by sobie o nas pomyśleli? :) jeśli komuś się bardzo spieszy to ma miejsce, żeby nadrobić - schody ruchome zawsze dzieliły się na stronę wjeżdżającą i wbiegającą :)
Taaaak,
to był piękny widok :D
W metrze cisza i wszyscy (!) od najmłodszych do najstarszych pasażerów wpatrzeni w ekrany swoich iphonów (najpopularniejsze telefony w Japonii). Co ciekawe, w większości grają oni w gry, typu "złap kuleczkę", tetris itp. Myślę, że teraz moda na PokemonGo tam jest istnym szaleństwem ;)
Niesamowite było to, jak bardzo uporządkowane i schematyczne mają życie mieszkańcy. W godzinach pracy metro wygląda troszkę jak skupisko klonów ;) Mężczyźni w przeważającej większości chodzą do pracy w garniturach, wśród kobiet królowały beżowe trencze.
Bardzo odczuwa się też hierarchiczność - jeśli nie ma przełożonego to podwładny (w dowolnej pracy, czy to na stacji kolejowej, lotnisku czy kawiarni) sam nie podejmie decyzji dotyczącej choćby najdrobniejszego odejścia od normy - np. podania samego wrzątku, jeśli w karcie jest tylko kawa lub herbata - autentyk z Fudżi :) albo pozwolenia na zostawienie bagażu na godzinę w punkcie informacji - nie mieścił się do przechowalni - ""sori sori" nie da się". Wszystko poukładane od A do B i żadnych wyjątków.
Japończycy są za to bardzo dobrze wychowani. Przez cały wyjazd nawet raz nie usłyszeliśmy żadnych zaczepek, krzyków, czy przepychanek – pełna kultura. Wręcz przeciwnie - są bardzo chętni do pomocy i mimo, że nie znają angielskiego (w zatrważającej większości) zawsze się zatrzymają i chociaż spróbują wytłumaczyć drogę.
W miejscach publicznych nie rozmawia się przez telefon, żeby nie przeszkadzać innym - czasem w ogóle się nie rozmawia i w autobusie jest kompletna cisza - nawet nam się udzielało i do siebie szeptaliśmy.
Kolejki. Ludzie ustawiają się zawsze grzecznie i w miejscach do tego przeznaczonych. Żadnego wyprzedzania. Czasami aż korciło, żeby troszkę "przycwaniakować" :P bo pewnie i tak nikt nie zwróciłby nam uwagi, ale co by sobie o nas pomyśleli? :) jeśli komuś się bardzo spieszy to ma miejsce, żeby nadrobić - schody ruchome zawsze dzieliły się na stronę wjeżdżającą i wbiegającą :)
2. Nosy w telefonach

W metrze cisza i wszyscy (!) od najmłodszych do najstarszych pasażerów wpatrzeni w ekrany swoich iphonów (najpopularniejsze telefony w Japonii). Co ciekawe, w większości grają oni w gry, typu "złap kuleczkę", tetris itp. Myślę, że teraz moda na PokemonGo tam jest istnym szaleństwem ;)
3. Jedzenie

Zazwyczaj jedliśmy gotowe zestawy – benta i sushi z kombini. Zawsze smakowało wyśmienicie - zwłaszcza kupowane u pewnej starszej pani na stacji w Narze - kilka dni z rzędu do niej szliśmy po zapasy na cały dzień :)
Ale oprócz sushi próbowaliśmy też innych miejscowych przysmaków. Dziwności jedzeniowych też w Japonii jest sporo - można dostać białe truskawki, zieloną kawę czy kupić w markecie jajka ugotowane na twardo - to się nazywa szczyt lenistwa :P
Automaty z jedzeniem w takiej skali to też dla mnie nowość. Sama liczba i różnorodność automatów przytłacza. Można w nich kupić dosłownie wszystko - wszelkie napoje, słodycze, przekąski, ciasteczka, lody, zupy itp. Po paru dniach nie zdziwił mnie już samotnie stojący automat na skrzyżowaniu dróżek na kompletnym odludziu, gdzie wiodła droga do naszego hotelu w Narze - a co jeśli ktoś po drodze zgłodnieje? Automat musi być :)
Aha, związana z tematem jedzenia jest jeszcze jedna ciekawostka - przed większością miejsc wystawione są plastikowe dania (makiety) wraz z cenami, które imitują prawdziwe, z karty - jest to duże ułatwienie dla turystów, pokazujesz palcem, co chcesz zamówić :)
4. Samochody
Ale oprócz sushi próbowaliśmy też innych miejscowych przysmaków. Dziwności jedzeniowych też w Japonii jest sporo - można dostać białe truskawki, zieloną kawę czy kupić w markecie jajka ugotowane na twardo - to się nazywa szczyt lenistwa :P
Automaty z jedzeniem w takiej skali to też dla mnie nowość. Sama liczba i różnorodność automatów przytłacza. Można w nich kupić dosłownie wszystko - wszelkie napoje, słodycze, przekąski, ciasteczka, lody, zupy itp. Po paru dniach nie zdziwił mnie już samotnie stojący automat na skrzyżowaniu dróżek na kompletnym odludziu, gdzie wiodła droga do naszego hotelu w Narze - a co jeśli ktoś po drodze zgłodnieje? Automat musi być :)
Aha, związana z tematem jedzenia jest jeszcze jedna ciekawostka - przed większością miejsc wystawione są plastikowe dania (makiety) wraz z cenami, które imitują prawdziwe, z karty - jest to duże ułatwienie dla turystów, pokazujesz palcem, co chcesz zamówić :)
4. Samochody

Rynek motoryzacyjny Japonii różni się znacznie od tego, który znamy.
Samochody są bardziej "kanciaste", jakby lekko spłaszczone. Wiem, że to przez wzgląd na ogrom ludności w stosunku do powierzchni wysp, ale już w niedalekiej Korei samochody są dużo większe, a Seul jest bardziej zaludniony niż Tokio.
Częstym zjawiskiem są wielopoziomowe parkingi, fajna rzecz, oszczędzają sporo miejsca.
Aha, w Japonii obowiązuje ruch lewostronny, podobnie jak np. w Anglii.
5. Gadżety
Pamiętam, że z jednego sklepu nie mogłam wyjść, bo co
chwilę coś skupiało moją uwagę - skarpetki na same palce (taka pocięta rękawiczka, tylko, że na nogi), mini-parasole chroniące buty czy "maszynka do
ćwiczenia uśmiechu" hmm to mogłoby wyglądać interesująco :D
Jeśli chcecie zobaczyć parę przykładów to zajrzyjcie tutaj .
Aha, ciekawym japońskim gadżetem są .. toalety - są to odjechane washlety, które grają, myją, sprzątają i nie wiadomo co jeszcze :)
6. Porządek i bezpieczeństwo
Tam
wszędzie jest czysto. Autentycznie.
Nie wiem jak to się dzieje, bo nigdzie nie ma koszy na śmieci (wiele razy chodziliśmy z reklamówką po bento w plecaku, bo nie było jej gdzie wyrzucić), ale porządek w Japonii jest aż sterylny. Zadbane stacje kolejowe, metra, ulice - naprawdę super!
Japonia jest też prawdopodobnie najbezpieczniejszym krajem do podróżowania na świecie. Nikt nas nie zaczepiał, nie naciągał, nie był agresywny. Różne historie się przydarzają kiedy jedzie się do zupełnie innej kultury na własną rękę, bez grupy i opiekuna, który powie, gdzie lepiej nie wchodzić.
Pewnie i tu są miejsca, które lepiej omijać szerokim łukiem, ale na szczęście robiliśmy to instynktownie :)
7. Mundurki szkolne i nauka języków
Samochody są bardziej "kanciaste", jakby lekko spłaszczone. Wiem, że to przez wzgląd na ogrom ludności w stosunku do powierzchni wysp, ale już w niedalekiej Korei samochody są dużo większe, a Seul jest bardziej zaludniony niż Tokio.
Częstym zjawiskiem są wielopoziomowe parkingi, fajna rzecz, oszczędzają sporo miejsca.
Aha, w Japonii obowiązuje ruch lewostronny, podobnie jak np. w Anglii.
5. Gadżety

Jest ich mnóstwo! To, co dla mieszkańców jest normą, nas może dziwić i śmieszyć.
Jeśli chcecie zobaczyć parę przykładów to zajrzyjcie tutaj .
Aha, ciekawym japońskim gadżetem są .. toalety - są to odjechane washlety, które grają, myją, sprzątają i nie wiadomo co jeszcze :)
6. Porządek i bezpieczeństwo

Nie wiem jak to się dzieje, bo nigdzie nie ma koszy na śmieci (wiele razy chodziliśmy z reklamówką po bento w plecaku, bo nie było jej gdzie wyrzucić), ale porządek w Japonii jest aż sterylny. Zadbane stacje kolejowe, metra, ulice - naprawdę super!
Japonia jest też prawdopodobnie najbezpieczniejszym krajem do podróżowania na świecie. Nikt nas nie zaczepiał, nie naciągał, nie był agresywny. Różne historie się przydarzają kiedy jedzie się do zupełnie innej kultury na własną rękę, bez grupy i opiekuna, który powie, gdzie lepiej nie wchodzić.
Pewnie i tu są miejsca, które lepiej omijać szerokim łukiem, ale na szczęście robiliśmy to instynktownie :)
7. Mundurki szkolne i nauka języków

Urocze maluchy z przedszkola ubrane w takie same stroje czy dzieci w wieku szkolnym w niebieskich marynarkach mijały nas codziennie w komunikacji miejskiej czy przed zabytkami.
W różnych częściach kraju stroje się od siebie różniły, ale nieznacznie - fasonem czy odcieniem. Skarpetki pod kolana u dziewczynek to chyba najczęstszy widok - jejku, jak dobrze, że czasy szkolne już za mną ;)
Jeśli zaś poruszymy temat nauki języków obcych, a zwłaszcza języka angielskiego, który stał się już językiem międzynarodowym to przeciętny Japończyk nie zna angielskiego wcale!
Osoby, które rozumiały co nieco spotykaliśmy w hotelowych recepcjach, ale i tu o płynnej znajomości języka można pomarzyć :) świetnie mówił pan w informacji turystycznej w Narze i jakaś pani na dworcu autobusowym, więc, jak na tyle dni zwiedzania, to sami widzicie, że to stosunkowo mały procent ;)
Można też próbować dogadać się za pomocą kalamburów, ale trzeba uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości :) najczęściej wysłuchają, potakują grzecznie, uśmiechają się, a na koniec i tak usłyszymy "sori sori nie rozumiem" :) Za to, pomimo bariery językowej są bardzo życzliwi i uczynni.
8. Maseczki
W różnych częściach kraju stroje się od siebie różniły, ale nieznacznie - fasonem czy odcieniem. Skarpetki pod kolana u dziewczynek to chyba najczęstszy widok - jejku, jak dobrze, że czasy szkolne już za mną ;)
Jeśli zaś poruszymy temat nauki języków obcych, a zwłaszcza języka angielskiego, który stał się już językiem międzynarodowym to przeciętny Japończyk nie zna angielskiego wcale!
Osoby, które rozumiały co nieco spotykaliśmy w hotelowych recepcjach, ale i tu o płynnej znajomości języka można pomarzyć :) świetnie mówił pan w informacji turystycznej w Narze i jakaś pani na dworcu autobusowym, więc, jak na tyle dni zwiedzania, to sami widzicie, że to stosunkowo mały procent ;)
Można też próbować dogadać się za pomocą kalamburów, ale trzeba uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości :) najczęściej wysłuchają, potakują grzecznie, uśmiechają się, a na koniec i tak usłyszymy "sori sori nie rozumiem" :) Za to, pomimo bariery językowej są bardzo życzliwi i uczynni.
8. Maseczki

Przed wyjazdem myślałam, że to trochę stereotyp i na miejscu spotkam może kilka osób w maseczce (tak było w Chinach).
Jednak tutaj ludzie faktycznie chowają się za maseczkami przed zarazkami i smogiem. Najczęściej są to zwykłe białe, takie trochę "szpitalne", ale w marketach można było znaleźć wzorzyste, kolorowe lub w postacie z bajek dla dzieci.
9. Japan Rail Pass
Jednak tutaj ludzie faktycznie chowają się za maseczkami przed zarazkami i smogiem. Najczęściej są to zwykłe białe, takie trochę "szpitalne", ale w marketach można było znaleźć wzorzyste, kolorowe lub w postacie z bajek dla dzieci.
9. Japan Rail Pass

O tym jak chcemy poruszać się po Japonii warto pomyśleć jeszcze w Polsce.
Jeśli będziemy chcieli dużo się przemieszczać, to koniecznie trzeba zamówić wcześniej Japan Rail Pass. Można go kupić tylko poza Japonią i warto to zrobić najpóźniej ok. 2-3 tygodnie przed wylotem. Kupuje się voucher, który bezproblemowo wymienimy na lotnisku na właściwy JR Pass.
Codziennie pokonywaliśmy duże odległości i początkowo nie mogliśmy się przyzwyczaić do bardzo wysokich cen transportu (nigdzie na świecie komunikacja nie jest tak droga).
Przykładowe ceny na trasie od lotniska (Narita) do centrum Tokio:
Keisei Skyliner do stacji Ueno – 2400 yenów (ok 90 zł)
N’EX do stacji głównej Tokio – 3000 yenów (ok 114 zł)
normalny pociąg podmiejski – 1280 yenów (ok 48 zł).
Transport to zdecydowanie największe obciążenie budżetu tej podróży. JRP pomógł, ale i tak codzienne wydatki na dojazdy były bardzo duże.
10.Choya i inne umilacze

Największy umilacz zwiedzania Japonii? To proste.
Choya. W dużych ilościach :) jejku, to jest pyszne!
U nas można dostać wino choyę, ale najbardziej tęsknię teraz za smakiem likierów ze śliwek choyi. Zakup obowiązkowy hmm ...codziennie? ;)
Innymi umilaczami zwiedzania są mapki turystyczne (dostępne praktycznie przy każdym większym zabytku czy na dworcach), dobre oznaczenia dla zwiedzających, czytane kolejne stacje w metrze, idealna punktualność komunikacji, piękne krajobrazy, smaczne jedzenie, pogodni ludzie.
Podsumowując - warto jechać :) jeśli macie jakieś pytania to piszcie na maila, chętnie odpowiem :)
Mam nadzieję, że podobał Wam się japoński cykl na blogu, następny post będzie już z Seulu, zapraszam!
Podsumowując - warto jechać :) jeśli macie jakieś pytania to piszcie na maila, chętnie odpowiem :)
Mam nadzieję, że podobał Wam się japoński cykl na blogu, następny post będzie już z Seulu, zapraszam!